Zełenski zaprosił Trumpa do Kijowa. Jest odpowiedź
Wołodymyr Zełenski zaprosił do Kijowa Donalda Trumpa. Chodzi o wypowiedzi Republikanina, że jako prezydent USA zdołałby wynegocjować zakończenie walk na Ukrainie w ciągu doby. Prezydent Ukrainy nie podziela entuzjazmu Amerykanina w tym zakresie.
Zełenski zaprosił Trumpa
Trump kilkukrotnie wyraził w tym roku stanowisko, że gdyby sprawował obecnie władzę, to zakończyłby wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu 24 godzin. Ocenił też, że gdyby był prezydentem, Putin nie zdecydowałby się na ataki i wojna by nie wybuchła.
W niedzielę dziennikarze ponownie zapytali Zełenskiego o tezę Trumpa. – Były prezydent Trump powiedział, że w ciągu około 24 godzin uda mu się to zrobić i zakończyć wojnę. Zapraszam prezydenta Trumpa. Jeśli będzie mógł tu przyjechać, będę potrzebować 24 minut. Nie więcej. 24 minuty, by wyjaśnić Trumpowi, że nie poradzi sobie z tą wojną – powiedział Zełenski w rozmowie z NBC.
Dzień później były prezydent odpowiedział prezydentowi Ukrainy. Jak podała stacja Newsmax, na razie prawdopodobny konkurent Joe Bidena w wyborach prezydenckich nie wybiera się do Kijowa.
"Mam wielki szacunek dla prezydenta Zełenskiego, ale uważam, że w obecnym okresie wyjazd na Ukrainę byłby niewłaściwy" – cytuje Trumpa Newsmax. "Obecnie kontaktuje się z nim administracja Bidena i nie chciałbym stworzyć konfliktu interesów" – wyjaśnia polityk.
Były prezydent USA o ryzyku wojny światowej
Trump kilka razy odnosił się w swoich przemówieniach i internetowych wpisach do polityki prowadzonej przez gabinet Joe Bidena w kontekście wojny Rosji z Ukrainą.
W marcu ostrych słowach skrytykował politykę obecnej administracji Białego Domu. W jego ocenie wojna tocząca się na Ukrainie może eskalować nawet w kierunku "nuklearnego Armagedonu". – Nigdy nie byliśmy bliżej trzeciej wojny światowej, niż jesteśmy dzisiaj, pod rządami Joe Bidena – twierdził Republikanin.
W związku z tym Trump wezwał do natychmiastowego zaprzestania wojny na Ukrainie i dodał, że "każdego dnia, kiedy trwa ta zastępcza bitwa na Ukrainie, ryzykujemy wojnę światową".